Nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi

Orędzie fatimskie jest ściśle związane z przeznaczeniem Kościoła i ludzkości. Jest orędziem wieku, zawsze istotnym, jak Ewangelia: wszak wezwanie Maryi nie jest jednorazowe. Jej apel musi być podejmowany z pokolenia na pokolenie, zgodnie z coraz nowymi "znakami czasu". Trzeba do niego nieustannie powracać. Trzeba go podejmować wciąż na nowo (...)

[Ojciec Święty  Jan Paweł II, 13 maja 1982 r., Fatima]

Łudziłby się ten, kto sądziłby, że prorocka misja Fatimy została zakończona. […] W tym sensie posłanie nie jest zakończone, chociaż obydwie wielkie dyktatury zniknęły. Trwa cierpienie Kościoła i trwa zagrożenie człowieka, a tym samym nie ustaje szukanie odpowiedzi; dlatego wciąż aktualna pozostaje wskazówka, którą dała nam Maryja. Także w obecnym utrapieniu, gdy siła zła w najprzeróżniejszych formach grozi zdeptaniem wiary. Także teraz koniecznie potrzebujemy tej odpowiedzi, której Matka Boża udzieliła dzieciom.

[Ojciec Święty Benedykt XVI]

Miej współczucie z Sercem Twej Najświętszej Matki, otoczonym cierniami, którymi niewdzięczni ludzie je wciąż na nowo ranią, a nie ma nikogo, kto by przez akt wynagrodzenia te ciernie powyciągał.

[Dzieciątko Jezus do s. Łucji, 10 grudnia 1925, Pontevedra]

 

Niektóre pożyteczne odnośniki do tematu:

Sekretariat fatimski (Krzeptówki, Zakopane)

W pierwsze soboty

II tajemnica fatimska. Kult Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny” - dr Monika Waluś

Salvatoris Mater (Kwartalnik mariologiczny) - nr poświęcony Fatimie

 

Gdyby zapytać przeciętnego chrześcijanina, z czym kojarzy się mu Fatima, pewnie jedni by powiedzieli, że z pielgrzymką, a drudzy, że z III tajemnicą fatimską. Jakież to opowieści krążyły po świecie o jej treści, dopóki jej nie ujawniono. Zresztą, gdy ją ujawniono, mądrale zaraz powiedzieli, że nie wszystko ujawniono, albo że jest IV tajemnica i tam już na pewno jest o końcu świata.

Cóż takiego jest w objawieniu fatimskim, że świat tak nimi żył? Bo przecież nie tylko pobożni chrześcijanie się tym interesowali. Cóż takiego jest w nim TAJEMNICĄ? Wszak w innych objawieniach nie kojarzymy żadnych tajemnic (są jakieś?), a jednak w Fatimie one zdominowały świadomość ludzi. Po ujawnieniu III tajemnicy bańka pękła i ciekawość minęła. Obecnie, dla świata niewątpliwie są to tajemnice tyle warte uwagi, co TAJEMNICE różańca świętego. Już ogłosili, więc nie ma się nad czym dłużej zastanawiać i podniecać. Końca świata nie będzie. Ale, zaraz, zaraz… – trzecia ujawniona, ale zna ktoś pierwszą albo drugą? Czy w dawnych czasach ktoś czekał na ich ujawnienie równie emocjonująco, jak na III w roku 2000?

Za młody jestem, by to pamięć. Ale zróbmy konkurs – co jest przedmiotem I i II tajemnicy? Kto wie?

Cóż, to wręcz banalne. Przedmiotem I tajemnicy jest… że piekło istnieje i wbrew współczesnym optymistom – nie jest puste. Świat jednak nie chce dziś wierzyć w istnienie piekła. Obawiam się tylko, że nie jest to spowodowane ufną wiarą w Boże Miłosierdzie, ale zuchwałą bezczelnością grzeszenia z iście piekielnym przekonaniem, że ujdzie na sucho.  II tajemnica odnosi się do poświęcenia Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi (czego dokonał Papież Jan Paweł II w 1984 roku) oraz – o czym się najmniej mówi – zadośćuczynienia Niepokalanemu Sercu Maryi w pierwsze soboty miesiąca. Siostra Łucja powiedziała:  „Bóg chce ustanowić na świecie nabożeństwo do Jej Niepokalanego Serca”. Po co właściwie Bóg ma takie życzenie? To wyjaśnia I tajemnica: aby biedni grzesznicy nie szli do piekła.

 „Widzieliście piekło, dokąd idą dusze biednych grzeszników. Aby ich ratować, Bóg chce ustanowić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca. Jeśli zrobi się to, co ja wam mówię, wiele dusz zostanie uratowanych, nastanie pokój na świecie. Wojna się skończy. Ale jeżeli się nie przestanie obrażać Boga, to za pontyfikatu Piusa XI rozpocznie się druga, gorsza. Kiedy ujrzycie noc oświetloną przez nieznane światło, wiedzcie, że to jest wielki znak, który wam Bóg daje, że ukarze świat za jego zbrodnie przez wojnę, głód i prześladowania Kościoła i Ojca św. Żeby temu zapobiec, przyjdę, by żądać poświęcenia Rosji memu Niepokalanemu Sercu i ofiarowania Komunii św. w pierwsze soboty na zadośćuczynienie. Jeżeli ludzie me życzenia spełnią, Rosja nawróci się i zapanuje pokój, jeżeli nie, Rosja rozszerzy swoje błędne nauki po świecie wywołując wojny i prześladowania Kościoła. Sprawiedliwi będą męczeni, Ojciec św. będzie bardzo cierpieć, wiele narodów zostanie zniszczonych, na koniec zatriumfuje moje Niepokalane Serce. Ojciec św. poświęci mi Rosję, która się nawróci, a dla świata nastanie okres pokoju.”, powiedziała Niepokalana  13 07 1917 siostrze Łucji. Nakazała jednak zachować to w tajemnicy.

Matka Boża zezwoliła siostrze Łucji na ujawnienie treści drugiej części tajemnicy fatimskiej dopiero siedem lat po zakończeniu fatimskich objawień. Jej przedmiotem było nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi. 10 grudnia 1925 r. objawiła się siostrze Łucji Maryja z Dzieciątkiem i pokazała jej cierniami otoczone serce. Dzieciątko powiedziało: “Miej współczucie z Sercem Twej Najświętszej Matki, otoczonym cierniami, którymi niewdzięczni ludzie je wciąż na nowo ranią, a nie ma nikogo, kto by przez akt wynagrodzenia te ciernie powyciągał”.

Maryja powiedziała: “Córko moja, spójrz, Serce moje otoczone cierniami, którymi niewdzięczni ludzie przez bluźnierstwa i niewierności stale ranią. Przynajmniej ty staraj się nieść mi radość i oznajmij w moim imieniu, że przybędę w godzinie śmierci z łaskami potrzebnymi do zbawienia do tych wszystkich, którzy przez pięć miesięcy w pierwsze soboty odprawią spowiedź, przyjmą Komunię świętą, odmówią jeden Różaniec i przez piętnaście minut rozmyślania nad piętnastu tajemnicami różańcowymi towarzyszyć mi będą w intencji zadośćuczynienia”. Pontevedra, 10.12.1925

Nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi było zatem początkowo przedmiotem tajemnicy, podobnie, jak i wizja piekła. Dopiero w liście s. Łucji do Piusa XII z roku 1940 znajdujemy stosowne wyjaśnienie. „W 1917 r., w części objawień, które nazwaliśmy «tajemnicą», Najświętsza Dziewica wyjawiła koniec wojny, która wtedy dręczyła Europę, i ogłosiła jeszcze inną, w przyszłości, mówiąc, że aby ją zażegnać, przyszła prosić o poświęcenie Rosji Jej Niepokalanemu Sercu i o Komunię św. wynagradzającą w pierwsze soboty miesiąca. […] Ojcze Święty, aż do 1926 r. pozostało to tajemnicą według wyraźnego nakazu Matki Bożej. Wtedy, […] prosiła, żeby upowszechniać w świecie Komunię św. wynagradzającą w pierwsze soboty pięciu kolejnych miesięcy…”.

Dlaczego ma to być „pięć sobót” wynagradzających, a nie dziewięć lub siedem na cześć Matki Bożej Bolesnej?

Siostra Łucja odpowiada: „Pozostając przez część nocy z 29 na 30 maja 1930 roku w kaplicy z naszym Panem i rozmawiając z Nim o czwartym i piątym pytaniu, poczułam się nagle mocniej owładnięta Bożą obecnością. Jeśli się nie mylę, zostało mi objawione, co następuje: Córko, motyw jest prosty: Jest pięć rodzajów obelg i bluźnierstw wypowiadanych przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi.

1: Bluźnierstwa przeciw Niepokalanemu Poczęciu.

2: Przeciwko Jej Dziewictwu.

3: Przeciwko Bożemu Macierzyństwu, kiedy jednocześnie uznaje się Ją wyłącznie jako Matkę człowieka.

4: Bluźnierstwa tych, którzy starają się otwarcie zaszczepić w sercach dzieci obojętność, wzgardę, a nawet nienawiść do Niepokalanej Matki.

5: Bluźnierstwa tych, którzy urągają Jej bezpośrednio w Jej świętych wizerunkach.

Oto, droga córko, motyw, który kazał Niepokalanemu Sercu Maryi prosić mnie o ten mały akt wynagrodzenia. A poza względem dla Niej chciałem poruszyć moje miłosierdzie, aby przebaczyło tym duszom, które miały nieszczęście Ją obrazić. Co do ciebie, zabiegaj nieustannie swymi modlitwami i ofiarami, aby poruszyć Mnie do okazania tym biednym duszom miłosierdzia”.

Jezus powiedział do siostry Łucji: „To prawda, moja córko, że wiele dusz zaczyna, lecz mało kto kończy i ci, którzy kończą, mają za cel otrzymanie przyrzeczonych łask. Ja jednak wolę tych, którzy odprawią pięć pierwszych sobót w celu wynagrodzenia Niepokalanemu Sercu twojej Matki Niebieskiej, niż tych, którzy odprawią piętnaście, bezdusznie i z obojętnością”.

Warunki nabożeństwa pierwszych sobót – co jest wymagane, aby uczynić zadość temu nabożeństwu?

Warunek 1 – Spowiedź św. (w pierwszą sobotę miesiąca lub wcześniej!)

„Łucja przedstawiła Jezusowi trudności, jakie niektóre dusze miały co do spowiedzi w sobotę i prosiła, aby spowiedź święta mogła być osiem dni ważna. Jezus odpowiedział: Może nawet wiele dłużej być ważna pod warunkiem, ze ludzie są w stanie łaski, gdy Mnie przyjmują i że mają zamiar zadośćuczynienia Niepokalanemu Sercu Maryi”.

Spowiedź można odbyć na przykład w ramach pierwszego piątku miesiąca, pamiętając jednak o intencji wynagradzającej Niepokalanemu Sercu Maryi. Do spowiedzi – co istotne – należy przystąpić z intencją zadośćuczynienia za zniewagi wobec Niepokalanego Serca Maryi. Intencję można wzbudzić podczas przygotowania się do spowiedzi lub w trakcie otrzymywania rozgrzeszenia. Przed spowiedzią można odmówić taką lub podobną modlitwę: Boże, pragnę teraz przystąpić do świętego sakramentu pojednania, aby otrzymać przebaczenie za popełnione grzechy, szczególnie za te, którymi świadomie lub nieświadomie zadałem ból Niepokalanemu Sercu Maryi. Niech ta spowiedź wyjedna Twoje miłosierdzie dla mnie oraz dla biednych grzeszników, by Niepokalane Serce Maryi zatriumfowało wśród nas. Można także podczas otrzymywania rozgrzeszenia odmówić akt żalu: Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu, szczególnie za moje grzechy przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi.

Warunek 2 – Komunia św. w pierwszą sobotę miesiąca.

Po przyjęciu Komunii św. należy wzbudzić intencję wynagradzającą. Można odmówić taką lub inną modlitwę: Najchwalebniejsza Dziewico, Matko Boga i Matko moja! Jednocząc się z Twoim Synem pragnę wynagradzać Ci za grzechy tak wielu ludzi przeciw Twojemu Niepokalanemu Sercu. Mimo własnej nędzy i nieudolności chcę uczynić wszystko, by zadośćuczynić za te obelgi i bluźnierstwa. Pragnę Najświętsza Matko, Ciebie czcić i całym sercem kochać. Tego bowiem ode mnie Bóg oczekuje. I właśnie dlatego, że Cię kocham, uczynię wszystko, co tylko w mojej mocy, abyś przez wszystkich była czczona i kochana. Ty zaś, najmilsza Matko, Ucieczko grzesznych, racz przyjąć ten akt wynagrodzenia, który Ci składam. Przyjmij Go również jako akt zadośćuczynienia za tych, którzy nie wiedzą, co mówią, w bezbożny sposób złorzeczą Tobie. Wyproś im u Boga nawrócenie, aby przez udzieloną im łaskę jeszcze bardziej uwydatniła się Twoja macierzyńska dobroć, potęga i miłosierdzie. Niech i oni przyłączą się do tego hołdu i rozsławiają Twoją świętość i dobroć, głosząc, że jesteś błogosławioną między niewiastami, Matką Boga, której Niepokalane Serce nie ustaje w czułej miłości do każdego człowieka. Amen.

Warunek 3 – Różaniec (jedna część) w pierwszą sobotę miesiąca.

Rozpoczynając różaniec należy wzbudzić intencję wynagradzającą, powiedzieć Matce Najświętszej, że będziemy się modlić, by ratować grzeszników i okazać Jej dowód miłości. Jeśli modlimy się prywatnie, spróbujmy zrobić to własnymi słowami. Jeżeli odmawiamy różaniec we wspólnocie, można odmówić następującą modlitwę: Królowo Różańca Świętego. Oto klękamy do modlitwy, by w pierwszą sobotę odmówić różaniec, o który prosiłaś. Chcemy przez niego zadośćuczynić za grzechy swoje, naszych bliskich, naszej Ojczyzny i całego świata. Pragniemy modlić się szczególnie za tych, którzy najdalej odeszli od Boga i najbardziej potrzebują Jego miłosierdzia. Wspomóż nas, abyśmy pamiętali o tej intencji wyznaczonej przez Ciebie. Pomóż nam wynagradzać naszym różańcem cierpienia Twego Niepokalanego Serca i Najświętszego Serca Jezusowego.

Po każdej tajemnicy różańca należy odmówić Modlitwę: O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba i dopomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia.

Warunek 4 – Piętnastominutowe rozmyślanie nad tajemnicami różańcowymi w pierwszą sobotę miesiąca.

Podejmujemy piętnaście minut rozmyślania o ściśle określonej przez niebo tematyce: mamy pochylić się nad jedną (lub kilkoma) z tajemnic różańca. Możemy rozmyślać nad dowolną tajemnicą, również nowymi tajemnicami: tajemnicami światła. Wzbudźmy intencję wynagradzającą za grzeszników, którzy nie chcą słuchać Matki Najświętszej ani być Jej dziećmi, którzy okazują Maryi obojętność, a nawet Ją nienawidzą i wiele czynią, by pomniejszyć Jej chwałę.

Możemy w tym celu odmówić następującą modlitwę: Matko Najświętsza, Niepokalana Maryjo! Z radością przyjmuję Twe zaproszenie do udziału w Twoim rozmyślaniu. W pierwsze soboty otwierasz Swe Niepokalane Serce dla każdego, kto pragnie wlać we własne serce te najważniejsze znaki, jakie Bóg ukazał nam we Fatimie. Proszę, otwórz przede mną Swoje Serce. Ośmielam się prosić o to z całą pokorą, ale i z dziecięcą śmiałością, ponieważ chcę Cię naśladować, ponieważ chcę żyć miłością do Twego Syna, ponieważ pragnę zawsze trwać w stanie łaski i miłować Twój święty Różaniec, wreszcie – ponieważ pragnę wszystkiego, co tylko mogę ofiarowywać w duchu zadośćuczynienia za grzeszników. Daj mi uczestniczyć w Twym rozmyślaniu, a ja obiecuję wprowadzać w życie Słowo, które wlejesz do mego małego serca, by stawało się coraz milsze Tobie, bliższe Tobie, podobniejsze do Twego Niepokalanego Serca. A jeśli chcesz, zawsze możesz zabrać me serce, a dać mi Swoje – jak uczyniłaś to z tyloma swoimi dziećmi. Będę wtedy duszą najszczęśliwszą na świecie!

[Wykorzystano serwis Pierwsze soboty]

Historia objawień związanych z Nabożeństwem Wynagradzającym

Podczas objawień w Fatimie 13 lipca 1917 r. Matka Boża powiedziała do trójki portugalskich pastuszków, Łucji dos Santos oraz Franciszka i Hiacynty Marto, następujące słowa: „Wojna [I wojna światowa] zbliża się ku końcowi. Ale jeżeli ludzie nie przestaną obrażać Boga, to w czasie pontyfikatu Piusa XI rozpocznie się druga wojna, gorsza. Kiedy pewnej nocy ujrzycie nieznane światło, wiedzcie, że to jest wielki znak od Boga, że zbliża się kara na świat za liczne jego zbrodnie, będzie wojna, głód, prześladowanie Kościoła i Ojca Świętego. Aby temu zapobiec, przybędę, by prosić o poświęcenie Rosji memu Niepokalanemu Sercu i o Komunię św. wynagradzającą w pierwsze soboty. Jeżeli moje życzenia zostaną spełnione, Rosja nawróci się i zapanuje pokój, jeżeli nie, bezbożna propaganda rozszerzy swe błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowanie Kościoła, dobrzy będą męczeni, a Ojciec Święty będzie musiał wiele wycierpieć. Różne narody zginą. Na koniec jednak moje Niepokalane Serce zatriumfuje. Ojciec Święty poświęci mi Rosję, która się nawróci, i przez pewien czas zapanuje pokój na świecie”. Objawienie to spisała siostra Łucja w grudniu 1927 roku.

Czy II wojna światowa, ta gorsza, w wyniku której zginęło na świecie 2 razy więcej ludzi, niż mieszka dziś w całej Polsce, rzeczywiście wybuchała za pontyfikatu Piusa XI? Powszechnie przyjmuje się datę 1 września 1939 roku, a przecież papież Pius XI zmarł 10 lutego 1939 roku. Jednak Anschluss Austrii dokonał się już w marcu 1938 roku, zabór czechosłowackich Sudetów w październiku 1938 roku, a zaraz po śmierci papieża Piusa XI, w marcu 1939 roku Niemcy przyłączyli całe Czechy.  Podboje Niemców  w chwili śmierci Piusa XI trwały zatem już od kilku miesięcy, a więc wojna się toczyła. Tylko na początku jakoś bez oporu.

„Kiedy pewnej nocy ujrzycie nieznane światło, wiedzcie, że to jest wielki znak od Boga, że zbliża się kara na świat za liczne jego zbrodnie, będzie wojna, głód, prześladowanie Kościoła i Ojca Świętego.” Ten znak ukazał się w całej Europie w sposób zupełnie zdumiewający. W styczniu 1938 roku, z maksimum przypadającym na 22, 25 i 26 stycznia gigantyczna burza geomagnetyczna rozświetlała niebo z siłą nie widzianą od 1709 roku. Wywołane nią zorze widoczne były nawet w południowej Europie, na Sycylii, na Gibraltarze, w Portugalii. Niektórzy opisywali je jako „kurtynę ognia” albo „ogromną, krwawą wiązkę światła”, a po ujawnieniu przez siostrę Łucję treści objawień w pierwszych latach II wojny nazwane tę burzę „Burzą fatimską”. Czy wojnie można było zapobiec? Od kiedy Niebo, za pośrednictwem siostry Łucji, zaczęło domagać się poświęcenia Rosji?

Ostatnia wizja, którą otrzymała Siostra Łucja miała miejsce 13 czerwca 1929 r. w Klasztorze w Tuy, w Hiszpanii. Gdy pewnej nocy modliła się „Nagle całą kaplicę rozświetliła nadprzyrodzona światłość a ponad ołtarzem pojawił się świetlny krzyż, sięgający sufitu. W jaśniejszym świetle, w górnej części krzyża, widać było twarz mężczyzny i Jego ciało aż do talii; na Jego piersi spoczywała świetlista gołębica; przybite do krzyża było ciało innego mężczyzny. Nieco poniżej talii widziałam kielich i wielką Hostię zawieszoną w powietrzu, na którą spadały krople Krwi z twarzy Jezusa Ukrzyżowanego i z rany w Jego boku. Krople te spływały na Hostię i skapywały do kielicha. Poniżej prawego ramienia krzyża stała Matka Najświętsza trzymają w dłoni Swoje Niepokalane Serce (Była to Matka Boża Fatimska, ze Swym Niepokalanym Sercem w lewej dłoni, bez miecza i róż, ale z koroną cierniową i płomieniami). Poniżej lewego ramienia krzyża wielkie litery, jak gdyby z krystalicznie czystej wody spływały w dół na ołtarz, układając się w słowa «Łaska i Miłosierdzie»”. 

Była to wizja Trójcy Świętej. Siostra Łucja otrzymała przy tym światło w kwestii drugiej tajemnicy fatimskiej, tj. objawienia z 13 lipca 1917 r. Usłyszała wówczas również słowa „Nadeszła chwila, w której Bóg prosi Ojca Świętego, by dokonał i nakazał, aby w jedności z nim, w tym samym czasie, biskupi całego świata dokonali Poświęcenia Rosji Mojemu Niepokalanemu Sercu, obiecując, że nawróci ją ze względu na ten dzień modlitwy i ogólnoświatowe zadośćuczynienia”. Na prośbę swojego spowiednika ojca Jose Bernardo Goncalvesa jezuity, siostra Łucja spisała to i jemu przekazała 13 czerwca 1930 roku.

13 października 1930 biskup Leirii Jose Coreira da Siva uznaje autentyczność tych objawień, a w 1937 roku piszę Leirii do Piusa XI: „Z trojga dzieci, którym ukazała się Matka Boża, dwoje umarło, a widząca pozostała przy życiu jest zakonnicą w Instytucie Świętej Doroty w Hiszpanii. Ta zakonnica prosi mnie, abym przekazał Waszej Świątobliwości, że według niebiańskiego objawienia dobry Bóg obiecuje zakończyć prześladowanie w Rosji, jeśli Wasza Świątobliwość raczy dokonać – i nakazać, żeby zrobili to również wszyscy biskupi świata katolickiego – uroczystego  i publicznego aktu Wynagrodzenia i Poświęcenia Rosji Najświętszemu Sercu Jezusa i Maryi, oraz zatwierdzi i poleci praktykę nabożeństwa wynagradzającego. Polega ono na tym, żeby podczas pięciu kolejnych miesięcy, w pierwszą sobotę przyjąć Komunię Św., odmówić jedną część Różańca oraz przez 15 minut towarzyszyć Matce Bożej, rozważając tajemnice Różańca”. Papież Pius XI nie spełnia jednak żądania poświęcenia Rosji.

Pierwszym papieżem, który postanowił wypełnić przesłanie fatimskie, był Pius XII, wybrany w marcu 1939 r. Otrzymał on w 1940 roku list od siostry Łucji przypominający prośbę Matki Bożej o poświęceniu Rosji Jej Niepokalanemu Sercu. Jak pisze Grzegorz Górny „Współpracownicy namawiali go jednak, by poświęcił Maryi raczej cały świat, a nie tylko Rosję. Wynikało to z oceny ówczesnej sytuacji geopolitycznej. 22 czerwca 1941 r. Związek Sowiecki przestał być sojusznikiem, a stał się przeciwnikiem Trzeciej Rzeszy. Z dnia na dzień Moskwa przedzierzgnęła się w sprzymierzeńca aliantów. Dokonanie w takim momencie uroczystego aktu, w którym znalazłoby się wezwanie do nawrócenia Rosji, mogłoby nastręczyć Stolicy Apostolskiej poważnych problemów, a z pewnością wywołałoby niezadowolenie państw koalicji antyhitlerowskiej. Pod adresem papieża padłby zapewne zarzut, dlaczego w taki sam sposób nie potępi reżimu narodowosocjalistycznego w Niemczech, z kolei przez samego Hitlera taki akt mógłby zostać nagłośniony jako publiczny gest poparcia dla niego. Watykan nie chciał być też oskarżony o porzucenie neutralności w toczącej się właśnie wojnie. To mogłoby spowodować interwencję Trzeciej Rzeszy w Rzymie i deportację papieża. Taki scenariusz był zresztą poważnie rozważany w Berlinie.”

W rezultacie Pius XII decyduje się dokonać poświęcenia Niepokalanemu Sercu Maryi całego świata, a nie konkretnie Rosji. To pierwsze odstępstwo. Towarzyszyło mu również drugie odstępstwo – w poświeceniu brali udział wyłącznie biskupi Portugalii, zgromadzeni  w katedrze w stolicy kraju – Lizbonie, a nie – jak prosiła Matka Boża – biskupi całego świata. Niemniej, 31 października 1942 r. do tej pierwszej próby poświęcenia dochodzi i jest ono transmitowane  na falach Radia Watykańskiego. Śledzić je mogli zatem liczni wierni. Jak dowiaduje się siostra Łucja w jednym z kolejnych objawień Jezusa, poświęcenie nie zostaje przyjęte przez niebo, choć przyniesie cząstkowe łaski, czyli skrócenie działań wojennych.

Skutki poświęcenia dokonanego przez Piusa XII

31 października 1942 r. papież Pius XII dokonuje pierwszego aktu poświęcenia Niepokalanemu Sercu Maryi całego świata i jest ono transmitowane  na falach Radia Watykańskiego. Siostra Łucja w jednym z kolejnych objawień Jezusa usłyszała, że poświęcenie nie zostało przyjęte przez niebo, choć przyniesie cząstkowe łaski, czyli skrócenie działań wojennych. Czy rzeczywiście data ta w świetle historii II wojny światowej miała jakieś przełomowe znacznie? Czy po niej stało się coś szczególnego? Grzegorz Górny sugeruje np. zwrot na froncie afrykańskim. Frontów II wojny było więcej, więc postanowiłem przyjrzeć się innym. Rezultaty były dość zaskakujące.

Front radziecki

Wojna między dotychczasowymi sojusznikami – Rosją Radziecką i III Rzeszą – wybuchła 22 czerwca 1941. Do końca tego roku Niemcy posuwają się naprzód, dochodząc w grudniu pod Moskwę i Leningrad.  Zimowa kontrofensywa Armii Czerwonej powoduje odrzucenie Niemców w północnej części frontu o 100-150 km, ale jej impet ustaje z nadejściem wiosny i sytuacja się stabilizuje do maja 1942 roku. Latem Niemcy podejmują kolejną wielką ofensywę, tym razem nie wzdłuż całej linii frontu, ale w jego części południowej w kierunku kaspijskiego zagłębia naftowego i słynnego Stalingradu. Do 18 listopada zdobywają wciąż nowe tereny, rozpoczynając równocześnie oblężenie Stalingradu. 23 listopada Niemcy zostają otoczeni w kotle pod Stalingradem. Od tej chwili zaczynają się cofać. Finalna kapitulacja następuje 2 lutego 1943 i dzień ten uznano za przełomowy w II wojnie światowej w Europie. Niemniej postępy Niemców skończyły się pół miesiąca po poświęceniu.

Front afrykański

Oddziały włoskie toczyły boje z brytyjskimi od lata 1940 roku do początku 1941, a górą byli w tej sytuacji oddziały brytyjskie. Wobec takiego rozwoju sytuacji Hitler tworzy w lutym 1941 roku Afrika Korps. Niemcy atakują, m.in. rozpoczyna się oblężenie Tobruku, które trwa do grudnia 1941, a jednym z oddziałów broniących twierdzy był polska Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich. W 1942 roku między oddziałami niemiecko-włoskimi a alianckimi toczy się słynna bitwa pod El-Alamein. Obie strony wykrwawiają się mocno, ale rozstrzygnięcie nie następuje. Sytuacja patowa trwa do połowy października 1942 roku. 23 X – tydzień przed poświęceniem – rusza brytyjska ofensywa generała Mongomery’ego, zakończona zwycięstwem i wzięciem do niewoli 30 tys. żołnierzy państw Osi. Dowódca niemiecki – gen. Rommel – mimo zakazu Hitlera nakazuje 4 listopada odwrót. Niemcy nie odzyskują już inicjatywy strategicznej. Pozycję państw Osi, w tym sił francuskich w Afryce, kontrolowanych przez kolaborancki rząd Vichy, pogarsza dokonany 8 listopada, tydzień po poświeceniu, desant w Maroku i Algierii. Finalna kapitulacja wojsk państw Osi następuje… 13 maja 1943 roku, w 26 rocznicę pierwszego objawienia fatimskiego! Umożliwiło to przygotowania inwazji na Włochy, która dokonała się na początku września 1943 roku.

Wojna na Pacyfiku

Wojna rozpoczyna się 7 grudnia 1941 roku atakiem na Pearl Harbor i absolutną dominacją Japończyków aż do 4 czerwca 1942 roku, tj. bitwy o Midway. Po utracie dużej liczby lotniskowców japoński rajd utracił swój impet na Pacyfiku, niemniej nie tracą oni nic ze swoich zdobyczy, a wojska amerykańskie nastawiają się na działania raczej defensywne.  Losy wojny toczyły się ze zmiennym szczęściem, a za przełomowe uznaje się walki o Guadalcanal w Archipelagu Wysp Salomona. Tu Amerykanie po raz pierwszy dokonali desantu na wyspy opanowane przez Japończyków. Ich odzyskanie następuje je po długich i okupionych licznymi ofiarami walkach. Bitwa morsko-lądowa toczyła się od 7 sierpnia 1942 roku do 8 lutego 1943 roku. Za decydujące dla całej operacji uznaje się trzydniową serię bitew, toczonych głównie nocą, które odbyły się dwa tygodnie po poświęceniu dokonanym przez papieża Piusa XII. I bitwę pod Guadalcanal stoczono w nocy z 12 na 13 listopada. Zatopiono wówczas 1 japoński pancernik, 2 amerykańskie krążowniki i kilka mniejszych okrętów. 13 listopada Japończycy po raz ostatni próbują dostarczyć posiłki na Guadalcanal. Spośród 11 transportowców marynarka wojenne i flota powietrzna US Army zatapia 7. W nocy z 14 na 15 listopada stoczono II bitwę pod Guadalcanal. Znów kilka okrętów poszło na dno, w tym Japończycy stracili ostatnie 4 transportowce, co uniemożliwiło im dalsze zaopatrywanie wojsk toczących walki lądowe na wyspie Guadalcanal.

Wojna o Atlantyk

Niemcy prowadziły bezpardonową walkę, wykorzystując okręty podwodne do zatapiania wszystkich, łącznie z pasażerskimi, okrętów alianckich, a także neutralnych, jeśli zaopatrywały państwa alianckie. W opisach nie znalazłem żadnych przełomowych momentów, ale wykres tonażu zatapianych statków był interesujący. Największa wartość występuje w listopadzie 1942 roku, by w grudniu spaść ponad dwukrotnie. Od tego czasu generalny trend był ciągle spadkowy, a ostatni miesiąc z wciąż dużymi stratami nastąpił w marcu 1943 roku.

Przypadkowa zbieżność? Na wszystkich frontach jednocześnie? W analizach posiłkowałem się zwykłymi źródłami historycznymi…

Co jeszcze w związku z efektami zawierzenia? Cytowany już Grzegorz Górny pisze: „Do tej pory jedynym państwem, w którym biskupi zdobyli się na taki krok [zawierzenie swojego kraju], była Portugalia — w 1931 i 1938 r. S. Łucja powiedziała, że właśnie dzięki fatimskiemu aktowi zawierzenia Portugalczycy uniknęli wojny. W 1942 r. tamtejszy Episkopat ogłosił list pasterski. Sporządził w nim bilans wszystkich łask Bożych, których naród doświadczył w ciągu 25 lat od momentu objawień: brak wojny, pokój społeczny, wolność religijna, czterokrotny wzrost powołań duchownych w ciągu zaledwie 10 lat. Biskupi byli pewni, że stało się to na skutek spełnienia próśb Matki Bożej z Fatimy, która zapowiadała, że na końcu Jej Niepokalane Serce zwycięży.”

Kto jeszcze skorzystał z pomocy Nieba? Papież pragnął, by wszystkie episkopaty uczyniły akt zawierzenia, tak jak dokonano tego w Portugalii. Jednym ze słuchaczy transmisji radiowej, podczas której papież zawierzył świat Niepokalanemu Sercu Maryi był przebywający wówczas w Lourdes na wygnaniu prymas August Hlond. Zawierzenie Polski stało się gorącym pragnieniem jego serca, dlatego podjął starania o jego dokonanie zaraz po powrocie do kraju, po uwolnieniu z niemieckiej niewoli. Z jego inicjatywy Episkopat Polski już w Adwencie 1945 roku planuje zakrojoną na szeroką skalę akcję zawierzenia. Jednym z kluczowych jej elementów staje się rozpoczęcie praktyki nabożeństwa pierwszych sobót miesiąca. Samo zawierzenie odbyło się w trzech etapach w roku 1946: 7 lipca akt zawierzenia odbywa się we wszystkich parafiach kraju, czemu towarzyszy przysięga wierności całego ludu. 15 sierpnia akt powtarzają w sposób uroczysty biskupi we wszystkich katedrach Polski. W święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny – 8 września – czyni to Episkopat zebrany na Jasnej Górze, a słowa zawierzenia powtarza milion obecnych pielgrzymów.

Kościół w Polsce, mimo wieloletnich wysiłków rodzimych  komunistów, nie zginął, wręcz przeciwnie, wzrósł jak chyba nigdy dotąd w dziejach, wydając świętych Prymasa i Papieża. Oni też jakby z tego zawierzenia się zrodzili. Ksiądz Stefan Wyszyński biskupem zostaje w maju 1946 roku, by w 1948 zostać prymasem. 13 października 1946 alumn Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Krakowie, Karol Wojtyła, zostaje subdiakonem,  tydzień później diakonem. A 1 listopada 1946 w Kaplicy w Pałacu Arcybiskupów Krakowskich kardynał Adam Stefan Sapieha wyświęca go na kapłana. Cóż, Maryja sama dobiera sobie współpracowników… Oni z całą mocą wyznawali: „Wierzę w Boga Wszechmogącego…” i całkowicie należeli do Maryi.

Poświęcenie Rosji

Poświęcenie Rosji stało się faktem 25 marca 1984 roku. Sam akt poświęcenie można przeczytać na stronach internetowych sekretariatu fatimskiego.

Ważność poświęcenia kwestionowana jest  przez wielu obserwatorów Fatimy. Kwerenda w zasobach Internetu (tylko polskich) ujawnia po pierwsze wielkie zainteresowanie tematem, a po drugie ujawnia zwolenników i przeciwników tezy o wypełnieniu prośby Matki Bożej przekazanej w Fatimie 17 lipca 1917 roku.

Przypomnijmy, że prośba była przekazana w formie zapowiedzi na przyszłość. Skonkretyzowanie przyszło 13 czerwca 1929 roku, za pontyfikatu(1922-39) Piusa XI  podczas kolejnego objawiania siostry Łucji w Tuy: „Przyszła chwila, w której Bóg wzywa Ojca Św., aby wspólnie z biskupami całego świata poświęcił Rosję memu Niepokalanemu Sercu.” W latach 30. XX wieku siostra Łucja wskazuje, aby papież i wszyscy biskupi świata katolickiego dokonali uroczystego i publicznego aktu Wynagrodzenia i Poświęcenia Rosji Najświętszemu Sercu Jezusa i Maryi, oraz zatwierdzili i polecili praktykę nabożeństwa wynagradzającego.

Bez wątpienia Jan Paweł II 25 marca 1984 roku dokonał aktu poświęcenia Rosji (nie wypowiadając tego głośno, ale kontekstowo – „W szczególny sposób zawierzamy Ci i poświęcamy tych ludzi i te narody, które tego zawierzenia i poświęcenia najbardziej potrzebują”) w łączności z biskupami całego świata, których wezwał do zjednoczenia się z nim w tym akcie konsekracji już w grudniu 1983 roku („Stajemy w szczególnym poczuciu jedności z wszystkimi Pasterzami Kościoła, stanowiąc jedno ciało i jedno kolegium tak, jak z woli Chrystusa Apostołowie stanowili jedno ciało i jedno kolegium z Piotrem. W poczuciu tej jedności wypowiadamy słowa niniejszego Aktu”). W sposób szczególny aktu poświęcenia Rosji dokonał w Moskwie, na Kremlu biskup miejscowy, czyli bp. Paweł Hnilica, właśnie w tym dniu, o czym można przeczytać  w serwisie poświęconym Janowi Pawłowi II, a historia ta jest po prostu fascynująca!

Poświęcenie (konsekracja) została publicznie dokonana przed wizerunkiem Naszej Pani czczonym w Kaplicy Objawień w Fatimie, który Ojciec Święty celowo nakazał sprowadzić do Watykanu, aby wyraźnie zaznaczyć, iż akt, jaki zamierzał dokonać przed tym wizerunkiem jest spełnieniem prośby Niepokalanej.

Nie było w tym akcie poświęcenia mowy o wynagrodzeniu, a także do tej pory Watykan nie zatwierdził nabożeństwa wynagradzającego.  Kwestionowane jest również uczestnictwo wszystkich biskupów świata katolickiego, co nie dziwi, zważywszy odloty niektórych episkopatów w latach 70. I 80. XX wieku. Papież był świadom, że wielu teologów i biskupów jest przeciwnych propagowaniu orędzia fatimskiego, w tym nabożeństwa wynagradzającego. Dokonał tego, co było możliwe, zważywszy opozycję wewnątrzkościelną. Potwierdziła to siostra Łucja, komentując akt poświęcenia słowami:  „Papież zrobił wszystko, co mógł zrobić”. Istnieją świadectwa, przytaczane w książce A. Socciego „Czwarta tajemnica fatimska?” ujawniające świadomość Ojca Świętego, że wielu biskupów nie było mu posłusznych. Mimo braku oficjalnego zatwierdzenia w skali świata nabożeństwa wynagradzające trwają, choć znane są wciąż małej liczbie katolików. Oficjalnego zatwierdzenia dokonano jedynie w trzech krajach: Portugalii, Hiszpanii i w Polsce. Zatwierdzenie w skali całego kościoła było wielkim pragnieniem Jana Pawła II i stało się niejako jego testamentem.

Wielu wątpi w przyjęcie aktu w niebie. Zamęt toczy się zwłaszcza wokół oświadczeń siostry Łucji, podawane są jej wypowiedzi z różnych lat i sugerowane w nich różnice interpretacyjne. Ale co mówią fakty? Czy Rosja się nawróciła? Czy zapanował pokój?

Z pewnością to, czym była Rosja od 1917 roku rozleciało się w drobne kawałki i nie wydaje się, by kiedykolwiek się posklejało. Napięcie między blokiem komunistycznym i krajami Zachodu zniknęło, a przede wszystkim zniknęła groźna destrukcyjnej w skali globalnej wojny atomowej, która w latach 1984-85 dosłownie wisiała na włosku. W trzecim punkcie tekstu konsekracji napisano:

„Zawierzając Ci, o Matko, świat, wszystkich ludzi i wszystkie ludy, zawierzamy Ci także samo to poświęcenie za świat, składając je w Twym macierzyńskim Sercu.

O Serce Niepokalane! Pomóż przezwyciężyć grozę zła, która tak łatwo zakorzenia się w sercach współczesnych ludzi - zła, które w swych niewymiernych skutkach ciąży już nad naszą współczesnością i zdaje się zamykać drogi ku przyszłości!

 Od głodu i wojny, wybaw nas!

 Od wojny atomowej, od nieobliczalnego samozniszczenia, od wszelkiej wojny, wybaw nas!”

Historycy zgadzają się, że kluczowe dla eliminacji zagrożenia wojną jądrową była katastrofa w Siewiromorsku, gdzie 13 maja 1984 roku w magazynach radzieckiej Floty Północnej wybuchły pożary. Ponieważ broń była składowana na małej przestrzeni, pożar przenosił się z magazynu na magazyn a jego gaszenie prawdopodobnie przynosiło coraz więcej ofiar, których liczbę szacuje się na 200-300 osób. 17 maja dochodzi do największych eksplozji uzbrojenia. Zniszczeniu ulega niemal 1000 rakiet różnych typów, w tym komplet składowanych 80 rakiet typu SS-20 zdolnych do przenoszenia ładunków nuklearnych. 

Radziecka Flota Północna, w skład której wchodziło wiele okrętów podwodnych, atomowe okręty rakietowe i samoloty dalekiego zasięgu i która była przewidziana jako trzon sił uderzeniowych na Stany Zjednoczone, została właściwie rozbrojona, pełne przywrócenie jej siły uderzeniowej miało zająć dwa lata. Czy planowano wojnę atomową? Wielu historyków uważa, że byliśmy jej bardzo, bardzo blisko i że planowano ją na 1985 rok.

Co po katastrofie dzieje  się w Rosji? A właściwie co dzieje się w ZSRR w 1984 roku? Po kilku zaledwie miesiącach przewodniczenia 9 lutego 1984 r. umiera Sekretarz Generalny KC PZPR Jurij Andropow, następca Breżniewa (ten z kolei panował przecież ponad 18 lat!). Kolejny I Sekretarz – Konstantin Czernienko – szefuje nieco ponad rok i umiera 10 marca 1985 roku. W ciągu niecałych dwóch lat umarło trzech kolejnych I sekretarzy. 11 marca 1985 roku, w 75 urodziny św. Hiacynty – jednego z trojga fatimskich pastuszków – I sekretarzem zostaje Michaił Gorbaczow, którego główną zasługą było doprowadzenie do rozpadu całego Związku Radzieckiego.

Groźba wojny jądrowej zostaje finalne pogrzebana zawarciem traktatu INF czyli „Układu o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych pośredniego zasięgu”, podpisanego w Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, czyli 8 grudnia 1987 roku. W 1989 roku ZSRR wycofuje swoje wojska z Afganistanu, a w Polsce odbywają się pierwsze prawie wolne wybory. 1 grudnia Gorbaczow razem z żoną Raisą składają oficjalną wizytę w Watykanie, prowadząc serdeczne rozmowy i rozumiejąc się najwyraźniej doskonale. W kolejnym roku republiki radzieckie ogłaszają suwerenność, choć Gorbaczow nie uznaje deklaracji niepodległości ogłoszonej przez Litwę i dokonuje interwencji wojskowej na Litwie. W tych tzw. wydarzeniach styczniowych (1991) ginie 14 osób, a ponad 700 zostaje rannych. Gorbaczow traci coraz bardziej poparcie w Rosji, czego skutkiem był tzw. pucz moskiewski w sierpniu 1991 roku. To był ostatni podryg konającego ZSRR. Władzę w Rosji przejmuje Borys Jelcyn, który – znów w Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi 1991 roku – podpisuje, wspólnie z przywódcami Białorusi i Ukrainy rozwiązanie ZSRR i powstanie Wspólnoty Niepodległych Państw.

Z całą więc pewnością dokonało się poświęcenie Rosji i jakimś absolutnym cudem pokojowo się ona rozleciała. Tak spełniła się obietnica Niepokalanej, że „Rosja nawróci się i zapanuje pokój. Jeśli nie, rozsieje swoje błędy po całym świecie, doprowadzając do wojen i prześladowania Kościoła”. Lepiej późno, niż wcale, bo gdyby nie akt dokonany przez Jana Pawła II pewnie już dawno temu stalibyśmy się atomowym pyłem. Aczkolwiek – ponieważ Niepokalana musiała czekać aż 54 lata na spełnienie jej prośby – Rosja błędy zdążyła rozprzestrzenić. Wystarczy posłuchać na ulicy…

Błędy Rosji

Maryja powiedziała, że jeśli Rosja nie zostanie poświęcona jej Niepokalanemu Sercu, błędy Rosji będą się rozprzestrzeniać. Dlaczego akurat błędy Rosji? Co to za błędy?

Rosja przed rewolucją

Aby sobie to wyobrazić, trzeba by opisać świat wartości obecny w opinii publicznej różnych krajów świata sprzed I wojny światowej. Wydaje mi się, że podręczniki historii nie dają tu prawdziwego obrazu, bowiem skupiają się na analizach politycznych i gospodarczych, oraz osiągnięciach kultury i nauki. Życie religijne i duchowe jest w takich opisach pomijane. A przecież stanowiło ważny aspekt codzienności. Opisując XIX-wieczną Rosję wspomina się zwykle o nędzy chłopów i robotników jako czynnikach nadchodzących rewolucji. I to też oczywiście jest prawdą. Niemniej życie przeciętnego Rosjanina były życiem religijnym, a nawet w ubogich chałupach zawsze wisiała ikona. Kult Matki Bożej był także bardzo żywy. Cerkiew, choć podporządkowana carowi, jako bożemu namiestnikowi, funkcjonowała całkiem sprawnie, choć duchownym, z racji obowiązujących praw, zarzucano często, że są carskimi urzędnikami. Problemem była także pewna kastowość stanu duchownego, który przechodził z ojca na syna, niezależnie od rzeczywistego powołania.

W pracy o sytuacji kościoła prawosławnego w Rosji w XIX w. możemy przeczytać: „Mimo, że krytyka Cerkwi i duchowieństwa osiągnęła w drugiej połowie XIX stulecia znaczne rozmiary (choć niejednokrotnie literatura obrachunkowa dostarczała czytelnikom informacji jedynie o ciemnych stronach życia duchowieństwa) należy interpretować ją z ostrożnością, by nie zbagatelizować roli Cerkwi i duchowieństwa, jaką odegrały mimo uzależnienia od aparatu państwowego. Pochopne potraktowanie zagadnienia może oznaczać pominięcie i nie zgłębienie nie tylko historii Kościoła Prawosławnego, ale też historii i kultury Rosji.” [ Piekarska-Winkler Dorota, 2001. Sytuacja kościoła prawosławnego w Rosji XIX wieku a emocjonalno-afektywne nastawienie do ośrodków kultu i osób duchownych. Saeculum Christianum 8/2, s. 117 ]

Wspomnieć jeszcze należy, że Rosja była w XIX wieku krajem wciąż podbijającym nowe terytoria zamieszkałe przez ludność nie chrześcijańską. Dlatego w ślad za podbojami podążali cerkiewni misjonarze, mający pełne wsparcie władz, które traktowały cerkiew jako nieodłączny element „rosyjskości”, sprzyjający ekspansji Imperium. Cerkwie były bardzo liczne, z pewnością w przeliczeniu na mieszkańca, było ich więcej, niż dziś kościołów w Polsce. Cerkiewne dzwony odmierzały rytm dnia zarówno w miastach, jak i na wsi.

W Europie przełomu XIX i XX wieku życie religijne można zakładać, było nie mniej bogate dla większości warstw społecznych. Z całą pewnością nikt sobie nie wyobrażał likwidacji kościołów i duchowieństwa.

 I ten świat, choć trudny, ale dający poczucie sensu istnienia, został po rewolucji październikowej niemal doszczętnie zlikwidowany. Chyba trudno nam sobie taką zmianę wyobrazić. Nazwijmy ten wojujący ateizm pierwszym „błędem” Rosji, który rozprzestrzenia się po świecie.

Wojujący ateizm w Rosji

Próbkę tego, co się działo zacytuję za portalem Czerwony terror. Jest to wyjątkowa strona, mało znana, a zasługująca na rozpropagowanie, ponieważ bardzo obszernie dokumentuje zbrodnie komunizmu na świecie. Poniżej pozwalam sobie zacytować fragmenty tekstu  z zakładki “Ateizm Państwowy”.

„W latach 1929-1930 w ZSRS przestała istnieć niedziela. Wprowadzono pięciodniowy tydzień, a robotników podzielono na pięć grup, z których każda miała wolne innego dnia. Skomplikowało to stosunki rodzinne, gdyż każdy członek rodziny mógł mieć innego dnia wolne. W 1931 r. pięciodniowy tydzień zastąpiono sześciodniowym, a dzień wolny przypadał szóstego dnia. […]

W 1930 r. przeprowadzono akcję antyreligijną z okazji katolickich i prawosławnych świąt Bożego Narodzenia. Wprowadzono dni robocze w okresie świąt, wyświetlano antyreligijne filmy. W Kamieńcu podolskim przeprowadzono demonstrację przeciwko Bożemu Narodzeniu, w której brały udział wszystkie szkoły wyższe. W tym samym roku w Mińsku zamknięto trzy kościoły katolickie. W Moskwie przez osiem dni burzono dynamitem zabytkowy klasztor Simonowa, który został zbudowany w XIV wieku. Zburzono też niezwykle piękną, historyczną wieżę cerkiewną oraz największą prawosławną świątynię w Rosji – budowany przez 50 lat katedralny sobór Chrystusa Zbawiciela. Zamykanie i burzenie kościołów dokonywało się z inicjatywy Związku Bezbożników, który był narzędziem partii komunistycznej do walki z religią. Miejscowa ludność była przeciwna zamykaniu kościołów, lecz jakikolwiek sprzeciw oznaczał aresztowanie i skazanie na łagry. W tym samym roku władze sowieckie zażądały od osób prywatnych oddania książeczek do nabożeństwa i wszelkiej literatury religijnej. W każdym większym mieście powstawało muzeum ateizmu, a urzędnicy partyjni odwiedzali mieszkania prywatne i nakazywali wieszać portrety Stalina zamiast ikon. […]

W 1931 r. w graniczącej z Polską miejscowości Wietryno na Wołyniu około 200 osób zebrało się w stodole gdzie potajemnie odprawiano Msze świętą. Na miejsce wpadł oddział GPU i otworzył ogień do zgromadzonych. 7 osób zostało zabitych, 14 rannych, a pozostałe aresztowano. W tym samym roku w Moskwie odbyły się zbiorowe procesy 12 księży niemieckich z Powołża i około 100 katolików świeckich. Skazano ich na roboty przymusowe w łagrach lub zesłano na Syberię. Księży należących do tej grupy rozstrzelano w latach 1937-1938. Do 1933 roku zamknięto 2/3 kościołów katolickich na terenie Ukrainy. W 1932 r. władze sowieckie planowały zamknąć wszystkie kościoły katolickie w Moskwie i Leningradzie, jednak polskie i francuskie placówki dyplomatyczne opłaciły podatki, co pozwoliło odwlec zamknięcie kościołów o pięć lat. […]

Po zamknięciu kościołów niezwykle ważną rolę w życiu katolików przebywających na terenie ZSRS odegrały wspólnoty Żywego Różańca. W latach 1937-1939 przynależność do Żywego Różańca była karana wyrokiem śmierci, niezwłocznie wykonywanym. 1 grudnia 1937 r. w więzieniu w Berdzyczowie rozstrzelano 60-letnią Polkę, Rozalię Czerniecką, w której domu na modlitwę zbierały się członkinie Żywego Różańca. Uczestniczenie w ukrytych nabożeństwach również groziło śmiercią, np. w Połonnem na Wołyniu w podziemiach kościoła zamurowano 168 osób, które przedtem były torturowane. Do podobnych przypadków dochodziło w Kamieńcu Podolskim i Latyczowie. Również słuchanie nabożeństw nadawanych przez Polskie Radio groziło wyrokiem sądowym. Na podstawie tego typu zarzutów wykonano na katolikach narodowości polskiej i innej ponad 120 tysięcy wyroków śmierci. […]

Pomimo zaciekłej walki z religią, w powszechnym spisie ludności ZSRS, który odbył się w 1937 roku, na pytanie: Czy wierzysz w Boga?, 60% do 70% pytanych odpowiedziało twierdząco. Władze uznały spis za nieważny, a jego wyniki nie zostały opublikowane.”

Pochód ateizmu na Zachodzie

Jak doszło do tego, że w większości chrześcijańskie społeczeństwa Europy i Ameryki (były takie jeszcze po II wojnie światowej) są dziś w większości lub w znacznej części komunistyczne? Że stracili wiarę w imię nieustającej przyjemności seksualnej i (pseudo)wolności człowieka? Czy to tylko wewnętrzne ogłupienie, czy też celowe działania wroga?

Stara zasad sztuki wojennej, sformułowana przez chińskiego generał Sun Zi, wskazuje – jako najskuteczniejsza broń wobec wroga – rozkład społeczeństwa od wewnątrz. Z całą pewnością robią to Chińczycy obecnie w Rosji, ponieważ zamierzają podbić i skolonizować Syberię. Ale wiele faktów wskazuje, że tę starą azjatycką sztukę wojny doskonale rozumiał też Stalin i rosyjska bezpieka infiltrując swoimi agentami liczne, mniej lub bardziej znaczące, stanowiska życia publicznego w krajach Zachodu. Nie chodziło tu też jedynie o agentów wywiadu wojskowego i gospodarczego, ale o „zwykłych” obywateli – wychowawców, nauczycieli, naukowców, artystów, dziennikarzy, którzy kształtują opinię publiczną. Było to założenie pracy organicznej obliczone na długie lata. To wiadomo było od dawna. Ale o takiej samej działalności prowadzonej w kościele katolickim (z pewnością we wszystkich innych wyznaniach również) dowiadujemy się dopiero od niedawna, choć fakty były znane, ale nie nagłaśniane. Zresztą, w Polsce trudno było to sobie wyobrazić. W PRL-u mieliśmy przecież obraz kapłanów dręczonych i opierających się komunistom, przynajmniej sporej ich części. Więc naturalny wręcz był odruch niewiary, że również wśród nich mogą być agenci. Procesy lustracyjne w kościele polskim zastopowano, jak we wszystkich innych sferach społecznych. Agenci zostali, jak byli, dalej szantażowani i podatni na manipulacje.

Ale w wolnym kraju, jakim było USA, nie mającym do czynienia z komunizmem w bezpośredniej postaci, tym bardziej nikomu nie przychodziło do głowy, że wewnątrz kościoła są agenci, rozkładający go od wewnątrz. Informowała o nich już w latach 50. XX wieku Bella Dodd w głośnej, wydanej również w Polsce książce pt. „Szkoła ciemności”. „W latach trzydziestych wprowadziliśmy tysiąc stu mężczyzn do kapłaństwa, aby zniszczyć Kościół od wewnątrz. Chodziło o to, aby ci ludzie zostali wyświęceni, a następnie wspięli się po drabinie wpływów i władzy jako prałaci i biskupi”. Sprawdziłem liczby, między rokiem 1930 a 1950 przybywało w USA średnio 1175 księży diecezjalnych i zakonnych rocznie. Ze słów pani Dodd wynika, że co dwudziesty spośród nich był agentem. Wielu było homoseksualistami. Tworzyli wzajemnie się wspierającą mafię, najpierw czerwoną, później lawendową. To ona umożliwiała im wspora nie się po szczeblach kościelnej kariery. Jej szczyty osiągali zatem w latach 60. i 70. XX w. – tak się dziwnie zbiega, że to właśnie czas rewolucji seksualnej. Kogo promowali tacy księża-agenci? Podobnych im w zakłamaniu i oszustwach złych ludzi. Efekty tego widać dziś w kościele amerykańskim, ale zaczęło się już od lat 70. XX wieku, bowiem już wtedy zaczęła spadać liczba kapłanów. Pomiędzy 1985 a 1990 ubywało ich, głównie w wyniku umierania starych kapłanów i braku nowych, ponad 1000 rocznie. Potem spadek nieco zahamował, co może się wiązać z tzw. efektem Jana Pawła II, kiedy to seminaria się ponownie zaczęły zapełniać. Z pewnością zmiana obyczajów nie była jedyną przyczyną. Na pewno jedną z ważniejszych była niechęć młodych chłopaków do wstępowania do seminariów opanowanych przez homoseksualistów. I nie ma w tym nic dziwnego. W Polsce również powinniśmy się modlić o oczyszczenie kościoła z lawendowej mafii, może nawet intensywniej, niż o nowe powołania. Z powołaniami Jezus sobie poradzi sam.

Teraz przykład z Europy. Jarosław Mańka, reżyser filmu „Rewolucja totalnej wolności” mówi: . „W filmie przedstawiłem mechanizmy, które doprowadziły do wybuchu na zachodzie Europy i w Stanach Zjednoczonych rewolucji 1968 r. Bunt pokolenia ‘68 ma bezpośredni wpływ na współczesność. Jej konsekwencją jest promowana dziś w Polsce ideologia gender, która ma korzenie marksistowskie. Film opowiada o korzeniach buntu, inspiracjach i późniejszych kierunkach działania. […] Związek Sowiecki wykorzystał napięcie społeczne do rozprzestrzeniania swoich idei. Robił to m.in. poprzez lewackie pismo studenckie «Konkret», sponsorowane przez STASI (NRD-owska służbę bezpieczeństwa), które ukazywało się w Republice Federalnej Niemiec.[…] Przyglądając mu byłem zaskoczony, że już wtedy promowano seksualizację i bardzo szeroko pojętą wolność. Pismo miało rozsadzać system polityczny, społeczny i ekonomiczny zachodnich Niemiec. Prawda o tym wyszła na jaw dopiero kilkadziesiąt lat później. Zapalnikiem buntu społecznego w RFN było zastrzelenie podczas demonstracji przez policjanta po cywilnego Karla-Heinza Kurrasa studenta Benno Ohnesorg. To rozpoczęło studenckie zamieszki. Po latach okazało się, że Kurras był agentem NRD-owskiej służby specjalnej STASI. Bunt ‘68 był inspirowany jako wojna kulturowa przez Związek Sowiecki.” [Cyt za jagiellonia.org].

Tyle faktów z „niezależnych” krajów Zachodu. Działo się to w czasie, kiedy my marzyliśmy w kawałku szynki bez kolejki. Na koniec zacytuje opinię Rosjanina, speca od propagandy, który w 1970 r. zbiegł z Indii, gdzie pracował jako oficer prasowy radzieckiej ambasady i który właśnie w tym czasie (1985 rok) w wywiadzie dla telewizji amerykańskiej stwierdził: „Ideologiczna działalność wywrotowa to proces, który jest legalny, jawny i otwarty; możesz to zobaczyć na własne oczy. […] Według mojej opinii 85 proc. czasu, pieniędzy i ludzkich wysiłków jest przeznaczonych na ideologiczną działalność wywrotową […]. W istocie chodzi o zmianę percepcji rzeczywistości każdego Amerykanina w takim stopniu, że pomimo dużej ilości informacji, nikt nie jest w stanie dojść do sensownych wniosków dotyczących obrony samych siebie, swych rodzin, społeczności i kraju. To jest proces wielkiego prania mózgów, który przebiega bardzo powoli i dzieli się na cztery etapy: demoralizacja, destabilizacja, kryzys, „normalizacja”. Pierwszy etap to demoralizacja. Zabiera od 15 do 20 lat, aby zdemoralizować naród. Dlaczego tak wiele lat? Ponieważ jest to minimum czasu, którzy trzeba poświęcić, aby wyedukować jedno pokolenie studentów w kraju wroga, wystawić na ideologię wroga. Innymi słowy, ideologia marksizmu-leninizmu jest wpajana w umysły przynajmniej trzech generacji amerykańskich studentów, nie jest kwestionowana, ani zrównoważona przez tradycyjne amerykańskie wartości (amerykański patriotyzm). Rezultat? Rezultat możesz zobaczyć. Większość ludzi, którzy kończyli szkołę w latach 60. (przedwcześnie lub półwykształceni intelektualiści) zajmuje teraz pozycje władzy w rządzie, służbie cywilnej, biznesie, mediach i systemie edukacji. Spotykasz się z nimi. Nie możesz od nich uciec. Są skażeni, są zaprogramowani, aby myśleć i reagować na pewne bodźce, według pewnego wzoru. Nie możesz zmienić ich umysłów, nawet jeśli przedstawisz im prawdziwe informacje, nawet jeśli udowodnisz im, że białe jest białe, a czarne jest czarne, ciągle nie możesz zmienić podstaw ich percepcji i logiki zachowania. Innymi słowy, ci ludzie … proces demoralizacji jest kompletny i nieodwracalny. Aby zmienić społeczeństwo takich ludzi, potrzeba kolejnych 20 czy 15 lat edukacji nowego pokolenia patriotycznych i zdroworozsądkowych ludzi, którzy działaliby na rzecz i w interesie Stanów Zjednoczonych. [Cyt za jagiellonia.org]

Ludzie, którzy “żyją i postępują, jakby Bóg nie istniał”

Wymieniłem już dwa fundamentalne „błędy” Rosji, rozprzestrzeniając się po świecie: ateizm wojujący i oszustwo wewnątrz Kościoła. Oba odnoszą się do zanegowania istnienia idei Boga. Oba są pewnymi skrajnościami. Jedno oparte na bezwzględnej przemocy, drugie na zasadzie wilka w owczej skórze, sączyło niewiarę i siało zgorszenie przez występki przeciw moralności w obrębie samego Kościoła zgodnie ze stara maksymą, że kropla drąży skałę. Dziś o trzecim zjawisku, kto wie, czy nie najbardziej znaczącym, choć nie tak spektakularnym. Bo dwa poprzednie nie wyjaśniają upadku wiary w krajach chrześcijańskich. To trzecie zjawisko to ludzie, którzy – wedle sformułowania papieża Benedykta XVI – żyją i postępują, jakby Bóg nie istniał. Reprezentatywnymi przedstawicielami tego sposobu istnienia są myśliciele tzw. szkoły frankfurckiej, czyli pracownicy Instytutu Badań Społecznych, założonego w 1923 roku przez bogatego marksistę Felixa Weila (czyż bogaty marksista nie brzmi dziwnie???) i funkcjonującego najpierw przy uniwersytecie we Frankfurcie nad Menem, potem – gdy rozpoczęły się prześladowania Żydów w Niemczech, tj. od 1933 roku – na krótko w Genewie i od 1934 roku przy uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku. Po II wojnie światowej, w 1950 roku, Instytut powrócił do Republiki Federalnej Niemiec, a jego dyrektor – Max Horkheimer został rektorem uniwersytetu we Frankfurcie i jednym z najbardziej wpływowych ludzi w Europie, a jego następca, Jurgen Habermas, stał się z kolei, by przytoczyć za prof. Roszkowskim, „nadwornym” filozofem Unii Europejskiej.

Jaki ma to związek z Rosją? Ano taki, że bez wpływów rosyjskich agentów komunistycznych z całą pewnością prądy marksistowskie nie rozwijałby się w tak szybkim tempie w Europie. Tymczasem, Instytut Badań Społecznych był instytucją propagująca marksizm, miał się zresztą pierwotnie nazywać „Instytutem Marksizmu” (jakoś się kojarzy z działającym w PRL-u Instytutem Badań Marksizmu-Leninizmu). Jak pisze Jakub Zgierski „uruchomienie Instytutu poprzedziła specjalna konferencja zorganizowana w 1922 roku w mieście Ilmenau w środkowych Niemczech. W «Pierwszym Marksistowskim Tygodniu Roboczym», bo tak nazywało się to wydarzenie, udział wzięli prominentni marksistowscy intelektualiści...” I tu wymienia ich wielu. Tak, Instytut był instytucją powołaną i wspieraną przez komunistów do propagowania marksizmu – bezbożnej filozofii, która uznała, że Bóg nie istnieje, a ludzie w Niego wierzący w zasadzie są poza cywilizacyjnym dyskursem.  Nie twierdzę, że bezpośrednio uczestniczyła w tym Rosja. Ale nie w tym rzecz. To Rosja propagowała i wspierała ten bezbożny ustrój i bezbożne idea, przez co środowiska ową ideologię propagujące niezależnie od Rosji miały bardzo ułatwione zadanie. Więc, jak widać, nie tylko Rosja propagowała marksizm.

Może warto tu przytoczyć jeszcze inne spostrzeżenie. Większość pracowników Instytutu Badań Społecznych było potomkami zasymilowanych Żydów, podobnie zresztą jak sam Karol Marks. Muszę powiedzieć, że to zagadnienie mnie szczególnie interesuje. Zastanawiam się po prostu, na ile wychowywanie się w rodzinach, w których ojcowie zaparli się dla kariery swojej wiary i przeszli na chrześcijaństwo (najczęściej luterańskie, ponieważ to się w Niemczech najbardziej opłacało) lub na ateizm miało wpływ na ich poglądy życiowe. Odcięci od korzenia…

Wiadomo, że marksizm usiłował zawsze kogoś od czegoś wyzwolić. W Rosji powojennej ( po I wojnie) było to o tyle łatwe, że istniały olbrzymie grupy ludzi żyjących w nędzy, których łatwo dało się porwać w szeregi bolszewików. W krajach Europy i w USA nie było to możliwe – tu rozwijał się konsumpcjonizm i obrona „uciskanych” robotników nie wchodziła w grę. W jaki zatem sposób zamierzali uruchomić negatywne procesy w społeczeństwie propagatorzy marksizmu skupieni w szkole frankfurckiej? Na ten temat interesujące informacje znaleźć można na stronach Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, Odział w Łodzi, gdzie widnieje tłumaczenie artykułu Timothy Matthews’a pt. „Szkoła Frankfurcka – dewastujący spisek”, którego fragment przytaczam poniżej:

„W zasadzie Szkoła Frankfurcka uważała, że tak długo jak jednostka była wierząca – czy nawet miała nadzieję wiary –  a jej boski dar myślenia mógł rozwiązywać stojące przed społeczeństwem problemy, to społeczeństwo nigdy nie osiągnie stanu beznadziejności i alienacji, które oni uważali za konieczne do wywołania rewolucji socjalistycznej. Dlatego ich celem było, tak szybko jak możliwe, podminowanie dziedzictwa judeo-chrześcijańskiego.

Żeby to zrobić nawoływali do możliwie najbardziej negatywnej, niszczącej krytyki każdej sfery życia, co można było opracować w celu destabilizacji społeczeństwa i doprowadzenia do czegoś, co postrzegali jako porządek ‘opresyjny’. Ich polityka, mieli taką nadzieję, będzie szerzyć się jak wirus – «innymi sposobami kontynuować dzieło zachodnich marksistów», jak powiedział jeden z ich członków.

Żeby dokonać dalszego postępu w ich ‘spokojnej’ rewolucji kulturowej, ale tak byśmy nie poznali ich planów na przyszłość, szkoła zalecała (między innymi):  1. Ustanowienie przestępstw rasowych,  2. Ciągłe zmiany w celu wywołania nieporozumień, 3. Nauczanie dzieci o seksie i homoseksualizmie,  4. Podważanie autorytetu szkoły i nauczycieli,  5. Ogromna imigracja w celu zniszczenia tożsamości [narodowej],  6. Promowanie nadmiernego picia [alkoholu],  7. Opróżnianie kościołów,  8. Nierzetelny system prawny uprzedzony wobec ofiar przestępstw,  9. Uzależnienie od państwa czy świadczeń od państwa,  10. Kontrola i ogłupianie mediów,  11. Zachęcanie do rozpadu rodziny.

Jedną z głównych idei Szkoły Frankfurckiej było wykorzystanie pomysłu Freuda o ‘panseksualizmie’ – szukanie przyjemności, eksploatacja różnic między płciami, obalenie tradycyjnych relacji między kobietą i mężczyzną. Sposoby osiągnięcia tego celu:

- atak na autorytet ojca, negacja specyficznych ról ojca i matki, odebranie rodzinom, jako pierwszym prawa do edukacji swoich dzieci

- zniesienie różnic w edukacji chłopców i dziewczynek

- zniesienie wszelkich form męskiej dominacji – stąd obecność kobiet w armii

- zadeklarowanie, że kobiety są ‘klasą ciemiężoną’, a mężczyźni ‘ciemiężcami’.

Munzenberg w ten sposób podsumował długoterminowe działania Szkoły Frankfurckiej:

‘Zachód zrobimy tak zepsutym, że będzie śmierdział’.

Według szkoły były dwa typy rewolucji: (a) polityczna, i (b) kulturowa. Kulturowa niszczy wszystko od środka: ‘Nowoczesne formy poddaństwa cechuje łagodność’. Postrzegali to jako projekt długoterminowy i skupiali się na rodzinie, edukacji, mediach, seksie i popkulturze.

Rodzina

‘Krytyczna teoria’ głoszona przez szkołę głosiła, że ‘osobowość autorytarna’ jest wytworem rodziny patriarchalnej – idea bezpośrednio związana z Pochodzeniem rodziny, własności prywatnej i państwa [Origin of the Family, Private Property and the State] Engelsa, który promował matriarchat. Już Karol Marks w Manifeście Komunistycznym napisał o radykalnym pojęciu ‘społeczności / wspólnoty kobiet’ i w Niemieckiej ideologii [The German Ideology] z 1845 roku w sposób lekceważący o idei rodziny jako podstawowej jednostce społeczeństwa.

Była to jedna z podstawowych zasad ‘teorii krytycznej’: konieczność zniszczenia współczesnej rodziny. Naukowcy z instytutu głosili, że ‘nawet częściowy rozkład autorytetu / władzy rodziców w rodzinie może skłaniać się do zwiększenia gotowości nadchodzącego pokolenia do akceptacji zmiany społecznej’.

Naśladując Karola Marksa, szkoła podkreślała, że ‘osobowość autorytarna’ jest wytworem patriarchalnej rodziny – to Karol Marks napisał tak lekceważąco o idei rodziny, jako podstawowej jednostce społeczeństwa. Wszystko to przygotowało drogę do wojny z płcią męską promowanej przez Marcuse’a pod przykrywką ‘wyzwolenia kobiet’ i przez ruch nowej lewicy w latach 1960.”

Prawdziwe wyzwolenie

O błędach Rosji i ich rozprzestrzenianiu można by pisać jeszcze długo. Ale, szczerze mówiąc, nie chce mi się więcej pisać o owocach działania Złego … Każdy z nas dotkliwie doświadcza codziennej dawki zła w mediach i życiu. Adwent, w którym to piszę, stawia nas jednak w innej perspektywie – radykalnie odmiennym spojrzeniu na rzeczywistość wyzwoloną od zła przez Zbawiciela. Te końcowe czasy ludzkości (a może jednak nie końcowe… Bóg to wie) stoją pod znakiem walki Niepokalanej ze Złym. Bo mimo, że zapowiedziała rozprzestrzenianie się Antychrysta na Ziemi, to przecież równocześnie działa przeciwko niemu, wzbudzając ludzi jej CAŁKOWICIE oddanych, jak nasz Papież Jan Paweł II, czy kardynał Stafan Wyszyński, ale nie tylko ich.

Powyżej pisałem o przełomowym okresie II wojny – październiku 1942 roku, który nastąpił po zawierzeniu losów ludzkości Maryi przez dokonanym przez papieża Piusa XII. Tak się dziwnie składa, że w czasie gdy podjęto ideę tego zawierzenia dokonał się duchowy przełom u pewnego niezwykłego człowieka, który wpłynął na życie wielu ludzi w PRL-u jak mało kto. Był on polskim harcerzem, członkiem antyfaszystowskiego ruchu oporu na Śląsku, niezbyt związanym z Kościołem, miał wówczas 21 lat i siedział w celi śmierci w niemieckim więzieniu w Katowicach, oczekując wykonania wyroku. 17 czerwca 1942 roku, podczas pobożnej lektury, wedle słów z pamiętnika, doświadcza olśnienia, jakby ktoś zapalił nagle światło w ciemnym pomieszczeniu. To musi być prawda, pomyślał, i ta myśl, czy raczej głębokie przekonanie nie opuściło go do śmierci. Sam uznał ten moment za nowe narodziny, pisząc w wieku 65 lat «W 44 rocznicę moich narodzin…». Co w tym nowym życiu przeżywał? «Całe 44 lata mego życia to jeden krzyk, wołanie tęsknoty za miłością, za oczyszczeniem. Wiele razy było to wołanie głośne wśród łez».”

Tym niezwykłym człowiekiem jest ks. Franciszek Blachnicki, założyciel Ruchu Światło-Życie, ale i wielu innych przedsięwzięć, skupionych wokół Ruchu, którego naczelną dewizą jest oddanie Niepokalanej – Matce Chrystusa, ale i człowiekowi doskonale wyzwolonemu. Dlaczego przeżył, choć czekał na wyrok śmierci? Ktoś zapomniał coś podpisać na czas, a stało w niemieckim prawie, że wyrok nie wykonany w ciągu 99 dni od skazania zostaje anulowany. Ręka Niepokalanej?

 Parafialne rekolekcje już za nami, więc na dalsze przeżywanie adwentu polecam lekturę „Rekolekcji więziennych” Blachnickiego – jak głosi podtytuł – notatek  z „rekolekcji zamkniętych” odprawianych w Centralnym Więzieniu w Katowicach w czasie od 15 marca do 19 lipca 1961 r. (Wydawnictwo Światło-Życie, Kraków 2009, wydanie drugie, ze wstępem arcybiskupa katowickiego Damiana Zimonia).

Jak rzadko gdzie w osobie ks. Franciszka splatają się dwie drogi wyzwolenia, dwa jakże polskie doświadczenia dwudziestego stulecia. Więzień niemiecki z czasów wojny, osadzony za działalność niepodległościową, trafia do tego samego więzienia za… propagowanie abstynencji. Cóż, nawet w kwestii walki z pijaństwem PRL nie chciał nikomu oddać ni cienia zasług, monopol to monopol. Tym oficjalnie uzasadniano uwięzienie. Szczyt perwersyjnego zakłamania i obłudy, nieprawdaż?

Ale wówczas ks. Franciszek był już człowiekiem zupełnie innym, poszukującym zupełnie innych metod WYZWOLENIA. A książka jest… o niechęci do wychodzenia z więzienia, gdzie trwa proces nawracania. Jak cudowny musiał być to proces, skoro nie chciało się wychodzić z więzienia! Boże paradoksy? Czy może raczej świadectwo wyzwalania się z niewoli znacznie głębszej, niż więzienne mury, za które wsadza ktoś ZŁY, nieważne, kto – czy faszyści, czy marksiści. Zaliczył jednych i drugich, co niewątpliwie samo w sobie jest znakiem czasu XX wieku. Jednak, choć walczył z obiema zbrodniczymi ideologiami, z tą drugą w zupełnie inny sposób, niż z pierwszą.

Zatem, niewola znacznie głębsza, niż są w nią w stanie wtrącić choćby najbardziej opętani złem INNI ludzie. Niewola SAMEGO SIEBIE. Ileż w tej książce można znaleźć siebie… Niech przemówi ks. Franciszek, 15 maja (wybrane fragmenty, wyróżnienia moje):

„Po raz drugi w swoim życiu – w więzieniu przy ulicy Mikołowskiej w Katowicach – przeżywam duchowe zmartwychwstanie. Niepokalana uwalnia mnie od tego POTWORNEGO DUCHA LUDZKIEGO, w którego niewoli jęczałem całe życie, a co dotkliwie odczuwałem nieraz na przestrzeni minionych 10 lat. […] Dotychczas ten OBRZYDLIWY DUCH LUDZKI, który mną kierował sprawiał, że wszystko, co czyniłem lub podejmowałem, było robione «na niby», było «odgrywane», «małpowane», «robione»; było w swej najgłębszej istocie zakłamane. […] Ale o jedno chcę błagać Niepokalaną: aby nie dopuściła do tego, żebym znowu stał się wewnętrznie ślepy, aby ten STRASZNY DUCH LUDZKI znowu nie przejął steru, nie kierował mną z ukrycia. […] I znowu musze prosić Niepokalaną, aby nie wypuszczała mnie stąd, póki nie uwolni mego kapłaństwa i jego funkcji spod władzy WSZYSTKO ZATRUWAJĄCEGO I WSZYSTKO NISZCZĄCEGO DUCHA LUDZKIEGO.

7 czerwca

„[…] uświadamiam sobie wyraźnie, że stanąłem dopiero u progu wspaniałej i przepięknej KRAINY ŻYCIA MODLITWY, której bogactwa są niewyczerpane. Bo modlitwa otwiera przystęp do „wnętrzności Bożych” i do skarbów królestwa Bożego. […] Jasno też zrozumiałem, że istota modlitwy polega na zajmowaniu swej świadomości Bogiem. Nie chodzi w modlitwie o to, aby Boga zająć sobą i swoimi sprawami (a jak często tak bywa!), ale ABY SIEBIE ZAJĄĆ BOGIEM.”

17 czerwca

„Ufam, że nadejdzie wnet ta chwila, gdy Niepokalana dopełni dzieła mego nawrócenia i uzdolni mnie do OBJĘCIA HISTORII MEGO ŻYCIA JEJ SPOJRZENIEM.”,

Czego sobie i Tobie, drogi Czytelniku życzę na dziś właśnie się rozpoczynający rok 2021

PS. Walczyć ze złem w sobie – jakże oczyszczające po codziennej rąbance informacyjnej w wiadomościach napływających ze świata, że to INNI są źli… Jakie to NIE – Adwentowe.

Mówiłem więc o PROROKU. Bowiem ks. Franciszek widział głęboko rzeczy ukryte już w 1961 roku, w głębokim PRL-u, a my dziś obserwujemy słuszność jego przewidywań. To mnie właśnie zafascynowało. Jego głębokie widzenie rzeczywistości oraz jej długofalowych skutków. CYTAT został gdzieś głęboko w sercu…

„W dzisiejszym świecie nie ostoi się katolicyzm połowiczny, a nawet tzw. głębszy, intelektualny, ale paktujący ze światem w stylu »Tygodnika Powszechnego« – notował w celi w dniu Zesłania Ducha Świętego 1961 r. „To wszystko utonie w morzu nowoczesnego pogaństwa. Ostoi się tylko katolicyzm pełny, autentyczny, ewangeliczny, nadprzyrodzony. Trzeba zdecydować się być świętym!”.

Dan w Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki 2021

GK